Na pewno spotkaliście/łyście się z tym ćwiczeniem wcześniej – jest ono znane pod angielską nazwą „roll-down”, „roll-up”. Moje ma wiele wersji a ta podstawowa jest nieco zmodyfikowana. Przywiozłam je z San Francisco, gdzie uczyłam się pod okiem Jeff’a Crocketta. Ja je nazywam „ślimaczkiem” i jest to jedno z podstawowych ćwiczeń Warm Up’u.
Stań z nogami na szerokość ramion. Lekko zegnij kolana. Palce stóp na zewnątrz.
Powoli, kręg po kręgu zacznij schodzić głową w dół.
Za każdym razem, gdy poczujesz napięcie w kręgosłupie, powróć w górę do tego momentu, gdy już nie będziesz odczuwać tego bólu. To może być czasem nawet 1 cm w górę.
Weź parę oddechów. I dalej zwijaj się w dół.
Rób tak za każdym razem, gdy poczujesz napięcie w okolicach kręgosłupa.
Gdy już nie będziesz mógł/mogła zejść niżej, zostań na parę oddechów w dole.
Pamiętaj, by duże palce mieć na zewnątrz. Powoli z wolnym oddechem wracaj do góry.
Postuj jeszcze dwie sekundy. Przeciągnij się. Podnieś ramiona do góry i przeprowadź na boki. Poczuj jak wyciągasz kręgosłup.
Jeszcze głęboki wdech i… Miłego dnia!!
Wczoraj przy okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych byłam na meczu piłki nożnej… Miałam swoje pierwsze w życiu prywatne całoweekendowe obchody tego Święta i bardzo się z tego cieszę.
Ale do rzeczy… Na boisku zobaczyłam jednego z piłkarzy, który co prawda podczas tego meczu nawet wykonywał dość dobrą robotę, ale było widać w sylwetce, że tego dnia nie był… jak to się mówi: „uziemiony”.
Mamy poniedziałek i warto wejść w tydzień z całą swoją mocą i siłą.
Nogi to nasza podstawa. Jeśli nie będziemy w nich czuć oparcia, to choćby głowa wymyśliła coś najbardziej spektakularnego, to jeden mały argument z przeciwnej strony może zwalić nas z nóg.
Silne nogi to nie sztywność i ciężar, ale siła, energia i gotowość do działania.
Właśnie przed chwilą wykonałam taką seryjkę ćwiczeń i już nie tylko ciało, ale i umysł rwą się, by zaraz po tym wpisie biec do kolejnych zadań dnia dzisiejszego.
Banan na ustach sam się pojawił 😀
Ćwiczenia te najlepiej wykonywać na boso, w skarpetkach albo bardzo wygodnych butach. Nie polecam w tym wypadku szpilek, choć dla zaawansowanych pewnie i w ten sposób, by się udało 😉
ĆWICZENIE:
miejsce: około 1m2czas: 5 – 7 minut.
Wstań. Stań szerzej niż zwykłeś to robić. Lekko ugnij kolana. Zacznij maszerować. Tup nogami.
(Nie musi być głośno. Zauważ, że jeśli nie będziesz chciał tego robić głośno, ale dokładnie, stopy jeszcze pełniej będą przywierać do podłogi – a właśnie o to chodzi! )
Wykonaj przynajmniej 10 kroków.
Teraz stań wyprostowany. Stopy na szerokość ramion. I wykonaj podnoszenie na palce. Najwyżej jak potrafisz. Także 10 razy.
Stań obok ściany, krzesła, albo czegoś, czego możesz w razie utraty równowagi się przytrzymać.
Wykonaj to samo ćwiczenie, ale na jednej nodze. Wykonaj po 5 powtórzeń na każdej stopie.
Tym razem niech to będzie bardzo wolny ruch.
Jeszcze raz przemaszeruj 10 kroków jak za pierwszym razem.
Stań na szerokość bioder i potrząsaj kolanami. Kolana do środka i na zewnątrz. Najszybciej jak się da.
Teraz potrząsaj biodrami. Lewo – prawo. Też najszybciej jak potrafisz.
Następnie strzepuj nogi przed siebie. Raz jedną, raz drugą. Postaraj się podnosić je wysoko. Na każdą nogę po 5 razy.
Teraz postaraj się strzepać nogi w tył. Raz jedną, raz drugą. Po 5 razy każda noga.
I to samo na boki.
A teraz szybko zacznij tupać w miejscu. Nie ma być to trucht. A raczej znowu tupanie.
Przejdź się po pokoju. Czując swoje całe ciało. Zwróć uwagę na stopy. Niech całe podeszwy dotykają podłogi. Idź od całej pięty do palców. I wypróbuj krok od nasady palców do pięt.
Jak się czujesz? 🙂
Miłego dnia!
P.S. Jeśli macie jakieś pytania albo trudność w wykonaniu ćwiczenia… Piszcie!