Świat goni. My gonimy. Jest tyle do zrobienia, do zobaczenia, do osiągnięcia.
Bardzo często w tym pędzie do przodu również skupiamy się tylko na przedniej części ciała. O plecach przypominamy sobie często w momencie, gdy jest już za późno, bo są tak spięte, że tym, co o nich przypomina, jest ich ból.
Plecy to jak piąta strona świata, to jak tylne drzwi do naszego sukcesu, to jak oparcie, które zawsze mamy przy sobie.
Zacznij dzień od przeniesienia uważności w kierunku pleców.
Zanim wstaniesz poczuj swoje plecy. Zaobserwuj jak przylegają do łóżka. Nic nie zmieniaj w tym jak leżysz do momentu, gdy już będzie to konieczne.
(Dla tych, co są od wczesnych godzin rannych przy biurku… Spróbuj poczuć obarcie krzesła plecami)
Zaobserwuj gdzie są spięcia a gdzie twoje plecy są najbardziej rozluźnione. Weź głęboki wdech. Wypuszczaj powietrze ustami.
To samo zrób stojąc. Zrób parę ruchów klatką piersiową. Trochę jakbyś robił/a koci grzbiet na stojąco.
(Biurkowicze… możesz to robić na siedząco 🙂 )
Przyłóż dłoń do tylnej części szyi, delikatnie. A teraz postaraj się docisnąć szyją do ręki. Poczujesz jak prostuje Ci się szyja, a następnie cała sylwetka.
Nie przejmuj się, jeśli za pierwszym razem będzie to dla Ciebie trudne ćwiczenie.
Praktyka czyni mistrza. Dopiero po jakimś czasie będziesz wiedzieć, czego potrzebują twoje plecy.
Dlaczego to takie ważne?
Im bardziej naturalna sylwetka (czytaj: rozluźniona), tym swobodniej korzystamy ze swojego potencjału, jakim są nasze talenty 😀
Nie chodzi o to, byśmy się na siłę prostowali, bo to powoduje dodatkowe napięcie mięśni.
Bardzo często jednak spięcia w ciele są już chroniczne i nawet ich nie zauważamy.
Systematyczne powracanie do naturalnej sylwetki, sprawi, że ciało samo zacznie tego potrzebować. Co raz częściej będzie rozluźnione, nasz oddech będzie płynął swobodniej.