Szukaj

Category Archives:
#warmup

Bez kawy ani rusz, chyba że… czyli sposoby na poranek z przytupem.

Czasem bez kawy ani rusz… Tak, ja też tak mam. Przez wiele lat piłam bezkofeinową. Bywały też długie miesiące, że nie pijałam kawy w ogóle. Ale jak to się mówi…. „stara miłość nie rdzewieje”  – a ta jest moją najstarszą „używkową” miłością.

Niezależnie od tego co sądzicie na temat tego, w jak wczesnym wieku można zacząć pić kawę… ja zaczęłam pić ją na dobre przed egzaminami do liceum i są to najwspanialsze wspomnienia z tamtego okresu…

Ja zdawałam do liceum a brat maturę. Robiliśmy dzbanek za dzbankiem i wkuwaliśmy każdy swoje do późnych godzin nocnych.

Jeszcze wcześniej kawa była synonimem „zachodu” / „Ameryki”… Gdy miałam 13 lat pojechałam na wakacje do Stanów i … już na zawsze zostanie ze mną mieszanka zapachów tworząca wyjątkową atmosferę – świeże powietrze z ogródka, ciepło jakie tylko TAM jest, świeżo parzona kawa i ten LUZ, typowy dla amerykańskiego życia…

Wtedy każdy PORANEK był Z PRZYTUPEM… 😛

Potem pojawiły się inne poranne rytuały… w liceum to było radio, na studiach zimny prysznic, potem długo długo joga….aż przyszedł czas na Warm Up !

Warm Up to bycie w 100 %  w zgodzie ze sobą a wtedy każdy poranek jest z przytupem. 

Nie, nie odmawiam sobie kawy…, ale kawa wówczas jest już tylko dodatkiem, rytuałem, przyjemnością a nie ratunkiem.

 

Jak zatem sobie pomóc?

Po pierwsze POZWÓL SOBIE NA BYCIE ZE SOBĄ, nawet jeśli nie masz czasu.

Jesteś zmęczony/a? 

Przyznaj się do tego przed samym sobą. 

Poczuj, które części ciała najbardziej bolą. I daj im nawet parę sekund uważności.

Przeciągnij się! 

Możesz to zrobić jeszcze w łóżku zanim wstaniesz, albo w łazience, w kuchni, przy biurku…

Zaklaszcz, albo tupnij parę razy nogami 🙂 

Pisałam o tym we wcześniejszych wpisach, ale odkąd jestem mamą, widzę moc klaskania codziennie.:)

Zrób skłon… najlepiej rolując kręgosłup w dół. Rób to bardzo powoli.

To ćwiczenie nazywam „ślimaczkiem” i od lat działa cuda. Sztuka w szybkości i świadomości.

 Wytrzęś z ciała całe zmęczenie, ospałość i niepotrzebne myśli.

Czasem nasze ciało samo to robi…, ale gdy jesteśmy bardzo spięci nieświadomie nie dopuszczamy do tego mimowolnego uwolnienia emocji. Zrób to zatem świadomie. Od razu będzie lepiej!

Uśmiechnij się i zobacz cel na dzisiaj!

Nie należę do NLP’owców, ale znam siłę wizualizacji… kiedyś to się nazywało „MARZYĆ” 😛  Marz, planuj i osiągaj! To daje największego kopa – i jest to energia długoterminowa.

Udanego dnia !!!

 

Warm Up dla zaspanych

Warm Up to taki rodzaj aktywności, który nadaje się dla mega aktywnych osób, ale też i tych najbardziej leniwych i czujących się najlepiej w łóżku.
Podobno jak coś jest dla wszystkich to jest dla nikogo, a tu proszę taka niespodzianka!
Otóż uniwersalność Warm Up’u polega na tym, że z kolei trzeba trzymać się pewnych konkretnych reguł. To te reguły sprawiają, że coś co może się z niczym/wszystkim kojarzyć, staje się METODĄ.
Są elementy; pod każdy element wchodzi parę ćwiczeń – każde ćwiczenie choć dopasowane do indywidualnych potrzeb musi być precyzyjnie wykonane inaczej nici z efektów; no i na koniec są sekwencje. Sekwencje to clue tej metody. I choć każdy może stworzyć sobie swoją sekwencję, to znów… musi się pewnych konkretnych wytycznych trzymać, bo inaczej może uzyskać nie to o co chodziło na pierwszym miejscu.
Warm Up ma tyle możliwości, że osoba mniej i bardziej sprawna może wykonywać podstawowe ćwiczenia (podstawowych jest pewnie jakieś 12), ale pytanie czy jest ku temu chęć.
Bo widzicie… ja na przykład zrobiłam sobie chwilową przerwę od Warm Up’u fizycznego, i pozostałam tylko przy tym mentalnym – czyli ćwiczeniach, które wymagają więcej pracy umysłowej niżeli fizycznej. Fizycznego wysiłku mam aktualnie dość sporo a poza tym, gdy już mogłam się chwycić ćwiczeń to rzuciłam się na te, których wcześniej nie tykałam bardzo długo i z rozwojem – oprócz rozwoju mięśni – niewiele mają wspólnego.
Ale to już efekt „self-coachingu w biegu”, czyli szybkie pytanie – szybka odpowiedź i do września stawiam tylko na Warm Up dla leniwych 😛
Zostawmy mnie, wróćmy do … Ciebie czytelniku.
Skoro tu jesteś, to pewnie chcesz jakiś przykład ćwiczenia „na leżenie”… albo na zmachanie się.
Trafiłeś idealnie, bo ja raczej „środka” nie lubię 😀
Gdy leżysz – oddychaj. Poczuj temperaturę wdychanego powietrza. A potem poczuj to powietrze jak dostaje się do twojego ciała a następnie postaraj się poczuć jak i gdzie się rozpływa. Poczuj jak jest rozprowadzane w całym twoim organizmie. Wystarczy, że zrobisz to uczciwie trzy razy a efekt relaksu a zarazem koncentracji murowany.
Chcesz się zmachać? Wyobraź sobie, że powietrze jest gęste i ciężkie. Następnie wybierz trzy konkretne punkty / ewentualnie kierunki w tej przestrzeni. Następnie naprzemiennie pokazuj je raz jedną raz drugą nogą – podnosząc je odpowiednio wysoko i wykopując (trochę jak karateka). Zacznij od wolnych ruchów i zwiększaj tempo. Przy tym ćwicz świadomie z oddechem. A więc przed wykopem wdech, z wykopem wydech a najlepiej wydech z głosem z sylabami „ha” albo „ho” , „he” czy też „hy”.

Zarówno po pierwszym jak i po drugim ćwiczeniu wykonaj SKAN ciała i myśli 😀

Miłej zabawy!

Warm Up w Dzień Dobry TVN

Czasem jest trudno zacząć dzień a co dopiero tydzień. Wielu mówi, że nie lubi poniedziałków.

Ten był dla mnie nad wyraz dobry i to już od samego rana…

Foto: Kamil Piklikiewicz / East News/Dzień Dobry TVN

Byłam gościem w Dzień Dobry TVN i mogłam nie tylko powiedzieć, ale i pokazać na czym polega moja autorska metoda pracy z ciałem i umysłem Warm Up.

Poniżej link do materiału z tego zdarzenia:

http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/poranna-rozgrzewka-to-podstawa,232010.html

 

 

Przesilenie wiosenne …

Przesilenie wiosenne już za progiem. Co prawda zima dopiero przybyła i chyba dobrze jej się zrobiło, bo już parę dni dogadała się ze śniegiem i trwają tak w różnych zakątkach nie tylko Polski. A coraz częściej słyszę (także sama dość otwarcie wygłaszam te słowa.. ) że już słońca i ciepła brak, że już wakacje by się przydały… A skoro tak, a tu do kalendarzowej wiosny jeszcze ponad miesiąc, a do tej co daje wytchnienie jeszcze pewnie chwilka… to warto by się przygotować już dziś, by tradycyjne już w Polsce narzekanie nie dało za wygraną, by jednak nadchodzące dni były raczej takim pozytywnym wejściem w ten cudowny przecież czas zwany wiosną i latem .. i „babim latem” i polską złotą jesienią i… by nie narzekać aż do następnego przesilenia, bo przecież pogoda to taki łatwy, ” nie oddający” kozioł ofiarny, na którego można wszystko zwalić…

Skoro już wiemy (zakładam, że będąc czytelnikiem tego tekstu masz jakieś -naście i więcej lat) … a zatem skoro wiemy, że przynajmniej dwa razy do roku dopada nas naturalne przesilenie…. ( niektórych cztery do sześciu, ale przecież kiedyś i tyle pór roku było na tych terenach) , to może by tak wziąć byka za rogi i póki trzeźwo myślimy ( dostosowani już do klimatu po przesileniu zimowym a jeszcze przed przesileniem wiosennym) tak zabezpieczyć się…

Nie wymaga to od nas nakładu finansowego (no chyba, że ktoś ratuje się wyjazdem do Maroko w marcu, albo koniecznie i bez wyjątku potrzebuje SPA i to najlepszego – inaczej nie poczuje, że jest dla siebie dobry 😉 ) … , wymaga i to niezaprzeczalnie naszego osobistego POZYTYWNEGO NASTAWIENIA, i przekonania, że jesteśmy w stanie wprowadzić w życie NOWE PODEJŚCIE, i być ŁAGODNYM dla siebie.

Przed Tobą zadanie… gdy masz chwilę… i nie myślisz o … ( o tym o czym na ogół myślisz, gdy powinieneś/aś marzyć 🙂 ) pozwól sobie na chwilę… ZAMARZENIA.

Wyobraź sobie, że już jest lekkie powietrze, ptaki śpiewają, a ziemia pachnie wiosną… i jakoś tak lżej się oddycha… (czasem nawet teraz już to czuć, prawda? )

i pozwól sobie na ten oddech… i pozwól sobie na pragnienia…

Weź kartkę i wypisz o czym marzysz, by zrobić… Za czym tęsknisz w stylu … „gdyby było już ciepło, to bym… ” albo… „Już chce mi się, żeby było…, bo wtedy mógłbym/mogłabym”

Zapisuj to wszystko. I nie idź na kompromisy. Niech to będą odważne pragnienia. Odważne jak Ty, gdy oddychasz jakby nic trudnego nigdy się nie przytrafiło i jakby wyjazd na wakacje był za dwa dni 😀

Nie myśl wiele, tylko pisz.

A potem tę kartkę albo powieś na lodówce, albo schowaj, gdzieś… GDZIE JĄ ZNAJDZIESZ !

Byś z połową marca – TAK, TO JUŻ TUŻ TUŻ! PRZECIEŻ PISAŁAM ! 😀 – sięgnął po nią zaczął/ęła spełniać te „zachcianki”, marzenia…

Jasne, może się okazać, że parę spraw nie jesteś w stanie zrealizować co do joty… ale możesz znaleźć ich ekwiwalent wiedząc, o jakie UCZUCIE chodziło, gdy właśnie TO wypisywałeś/aś na kartce.

Pamiętaj! Tak naprawdę to Twoje podejście a w rezultacie Twoje uczucia decydują o tym, jak spojrzysz na nowo rozpoczęty dzień, wieczór, noc 🙂

Ty wybierasz!

 

Nowy Rok

2017. Nowy Rok. Coś mnie podkusiło, żeby tu wejść i zobaczyć, czy w ogóle jeszcze ten blog —-> https://warmup-warmup.blogspot.com/2017/01/2017.html ( który aktualnie znajduje się pod adresem bezpośrednim mojej strony, czyli tu gdzie jesteś 🙂) na bloggerze jeszcze jakoś funkcjonuje… Otóż funkcjonuje i nawet ktoś raz na jakiś czas tutaj wchodzi.
Podobną aktywność zauważam na stronach utworzonych na fb, czyli ssns i „być ze sobą,… „.
Nie wymazałam ich, bo są one cząstką mnie, krokami (niekoniecznie milowymi) do tego, kim jestem teraz.
Być tu i pisać to trochę jak wejść do starego pokoju, w którym odnajdywało się skupienie i zarazem otwierało okno, by te myśli ważne i ważniejsze pofrunęły, gdzie ich miejsce.

Blog – a raczej wpisy na mojej stronie pełnią nieco inną funkcję; czytają je osoby, które są zainteresowane co dzieje się konkretnie u „anny kerth” a nie szukają treści rozwojowych, inspirujących, pobudzających… A może się mylę? Dajcie znać, jeśli jest inaczej! Byłaby to naprawdę miła niespodzianka.
Zatem zaczęłam, jak większość ludu na tym padole ziemskim Nowy Rok. To mój drugi nowy rok, bo pierwszy liczę zawsze od daty urodzin, i powiem Wam, że zdecydowanie większy ma to dla mnie sens. Ta cezura, ten „beat” – to odbicie, ta „krecha” oddzielająca, ten próg z jednego w drugie zdecydowanie bardziej czuję, gdy kończę swój rok życia i zaczynam kolejny. Podsumowania, choćbym robić nie chciała, robią się same. Zwolnienie i przyspieszenie następuje bez wyraźnego mojego udziału- jakby jakaś machina za mnie, bądź też mną kierowała. Nagle świadomość przychodzi taka, jak ma być na ten konkretny czas a zarazem na ogół … wracam jednak do tych najmniej uświadomionych lat i to je „przerabiam” w pamięci wciąż i na nowo…ale tylko przez ostatnie parę dni wieńczącego się roku.
Ten Nowy Rok okraszony (najczęściej, choć nie zawsze) wolnymi dniami… ( „lucky me”, że w moje urodziny ZAWSZE mam wolne i tu już nie ma zmiłuj – Święto… katolickie…a jakby narodowe… )
Ten Nowy Rok jest dla każdego, jakby przymusem zakończenia i przymusem rozpoczęcia, a więc i przymusem na postanowienia, na podwyższanie poprzeczki, na odcinanie, zamykanie, otwieranie, docieranie… I w tym świecie, gdy mówi się tyle o naturalnym podejściu do życia, o jak najbliższym byciu z naturą, ze swoim rytmem, z odkrywaniem siebie – tu jakby zapomina o tym, że tylko dla tych urodzonych 31.12/ 1.01. będzie to dokładnie taki czas, o jakim wszyscy marzą i do jakiego wszyscy jednak się zmuszają.
Nieco bardziej zorientowani będą czekali na pełnię księżyca, by wydrzeć, wydziergać swoją mapę marzeń. Inni poczekają do początku lutego, by zmierzyć się z chińskim horoskopem chińskiego roku… a już za chwilę zapomną.. bo przecież Walentynki, 8 marca, Pierwszy Dzień Wiosny a więc przesilenie, Wielkanoc i lato.

I tylko jak to zrobić, żeby ten Rok był „pełniejszy” od poprzedniego? By był NASZ jak o swoim pokoju/ kącie/ domu się mówi; czy o swojej kanapce, gdy już nadgryziona ; albo imieniu, które jest przecież „nasze”, bo od zawsze z nami.

A no może właśnie tak… by KAŻDY DZIEŃ był jak to nasze imię i nazwisko – byśmy czuli, że jest nasz, przynależy do nas i to co z nim zrobimy, komu się „przedstawimy”, jak i którą wersję podamy, będzie od nas zależało. I jak ta nadgryziona kanapka, każdy dzień naznaczymy swoim w pełni byciem, jakbyśmy chcieli ugryźć to, co da nam siłę, zaspokoi nasz głód ( głód na bycie, na życie, na marzenia).
Może… jeśli każdy dzień taki będzie, to nie będzie ważne, kiedy rok się skończy a kiedy zacznie, bo nie trzeba będzie nic odgradzać, zapominać, zasłaniać. A każdy rozpoczęty dzień, będzie otwarciem na Nowe, nowe a jednak moje/ Twoje od zawsze znane „ja”.
Tylko, żebyśmy wiedzieli czym jest to „ja”, jak znamy swoje imię i nazwisko. I byśmy umieli wybierać, jak decydujemy, jaką formę imienia podamy i komu. I byśmy pamiętali, że codziennie jest Nowy Dzień. 🙂

Wasza Ann.

Jak złapać „byka za rogi” jesienno-zimową porą?

Jak złapać „byka za rogi”? Co zrobić, gdy z niewiadomych przyczyn nastrój spada w dół? 

Poza pracą „podstawową” dużo pracuję ze sobą. Rozwój osobisty to dla mnie nie wyświechtany slogan, ale fakt, który jest w moim życiu odkąd pamiętam – tylko wtedy to się tak nie nazywało – w ogóle nie wiem jak się nazywało, bo mając parę, paręnaście lat skąd miałam wiedzieć, że to właśnie „to co robię” jest TYM. Ale weszło mi w krew i tak zostało. Przerodziło się w zawód, ale jeśli zawód jest pasją to raczej na „odbębnieniu” roboty się nie kończy – ba! „odbębnieniem” nigdy nie jest!
Ale do rzeczy… Tak sobie pomyślałam, że tutaj się z Wami podzielę takim prostym sposobem na złapanie „byka za rogi”, gdy nagle nastrój idzie w dół – a trochę się o tym słyszy zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym ( potem wiosenno-letnim, i w ogóle zimowym, i tylko czasem w lecie udaje się złapać pozytywny wiatr, ale zdarza się, że i słyszę zdania typu… „jeszcze daleko do urlopu”, „co to za lato w Polsce”, „a tam to za gorąco było”, ” o… już koniec wakacji…” itd itp – można bez końca ) .
Choć sama spełniam się, działam na tyle na ile czas, zdrowie i rzeczywistość pozwala, to ostatnio jak to przy okazji zbliżającego końca roku zwykłam czynić ( przy okazji urodzin zwykle, bo nie wiem jak Wy, ale ja zawsze zaliczam dwa końce i dwa początki roku – jeden ten kalendarzowy a drugi ten od urodzin do urodzin) , no więc zrobiłam mały rekonesans „tęsknot”.
Często robię taki rekonesans, ale zawsze przynosi nowe wnioski.
Weź kartkę i wypisz sprawy, miejsca, czynności, rzeczy, osoby – za którymi tęsknisz.
Następnie z listy wypisz te punkty, które możesz od razu „załatwić” – wykonać telefon, napisać sms’a, zapalić świeczkę itd.    (..i to zrób od razu 🙂 )
Potem wypisz z listy rzeczy, sprawy, atmosfery, …podróże – które wydają Ci się nieosiągalne w najbliższym czasie.
Zastanów się co możesz zrobić, by jednak je zrealizować? Kiedy realnie możesz je zrealizować? Co należy wykonać, by w ogóle było to możliwe do wykonania?
Jeśli jednak są takie sprawy – w których czujesz, że na tęsknocie się zakończy – dochodzisz do … „clue” 😀 😀 😀
I tu właśnie nie ma co się załamywać, tylko dowiedzieć się czegoś nowego o sobie 😀 😀 😀
Może ta „tęsknota” jest Ci potrzebna – byś był jaki jesteś.. na przykład.
Albo ta „tęsknota” coś reprezentuje – stan, emocje, atmosferę – która daje Ci poczucie „bezpieczeństwa” ( uwaga! pułapka – nie zawsze „bezpieczeństwo” dają „pozytywne” czy też „poukładane” stany, emocje, miejsca itd).
Gdybyś mógł/a zrealizować jednak tę tęsknotę, to czego tak naprawdę byłaby SUBSTYTUTEM?
Już wiesz… ?
A jak możesz osiągnąć to za czym tak naprawdę tęsknisz?

Czekam na Wasze komentarze i pytania 🙂 

Dobrego dnia!

 

Festiwal Marii Czubaszek w Polanicy Zdrój

       Zaproszona przez wydawnictwo magazynu „Zwierciadło” poprowadziłam 15 października br. warsztaty rozwojowe w ramach Festiwalu Marii Czubaszek w Polanicy Zdrój.

Tematem warsztatów było ” Jak odkryć swój potencjał i uzyskać balans i harmonię w życiu”.

Zapewne ile coachów, tyle sposobów na podejście do tego tematu.
Ja postanowiłam połączyć moje dwie ulubione metody pracy z ludźmi – czyli coaching wraz z moją autorską metodą Warm Up.
Metoda Warm Up jest niezawodna w coachingu, gdy m.in.:

a) masz grupę a chcesz przeprowadzić coaching indywidualny

b) osoba/osoby są zbyt mocno „w swojej głowie”

c) osoba/osoby chcą zadowolić coacha / bądź wkrada się potrzeba perfekcjonizmu

d) uczestnik/klient podchodzi do coachingu nieufnie a chce odkryć coś na tzw.” już”

… Wymieniać mogłabym jeszcze długo.

Warm Up to praca z ciałem i umysłem, coaching posiada narzędzia, które  te wszystkie odkrycia „Warm Up’owe” potrafi chwycić w ryzy i ukierunkować na konkretną ścieżkę działania.

zrzut-ekranu-2016-11-15-o-13-52-43

Grupa dopisała. Przybyło około 30 osób a każda wykonała indywidualną pracę w grupie.Każdy z uczestników miał szansę odkryć nie tylko sferę, w jakiej odczuwa deficyty, zająć się nią, ale także odkryć swój potencjał w tej sferze bez większego „filozofowania”. Odpowiedzi w takiej pracy z ciałem i własną wyobraźnią pojawiają się same. Oczywiście jest to początek drogi i pracy… niekiedy ciężkiej pracy, ale bez świadomości co jest do zrobienia – pierwszy krok do harmonii rzadko jest możliwy.

 

Publikacja w magazynie SENS

Publikacja w magazynie SENS na temat mojej metody pracy z ciałem i umysłem Warm Up ukazała się w czerwcowym numerze.

 

IMG_8046Duma i radość. A zarazem duża odpowiedzialność, by metoda ta szła dalej w świat.

Na papierowej publikacji się nie skończyło.

Dziś można pobrać dodatkowy artykuł a w nim zawarte inne ćwiczenia wraz ze zdjęciami w elektronicznej wersji magazynu http://zdrowiemasens.pl

Czytelnicy i nie tylko mieli okazję spotkać się ze mną i poznać lepiej metodę podczas Międzynarodowego Festiwalu Dnia Jogi, który miał miejsce 19 czerwca na Polu Mokotowskim.

Choć metoda z samą jogą ma niewiele wspólnego, to jednak cieszyła się dużym zainteresowaniem.

Mam nadzieję, że wkrótce metoda ta będzie powszechnie znana i lubiana 🙂

IMG_8045

Zapraszam do lektury – na pewno jeszcze gdzieś znajdziecie magazyn a jeśli nie to ten elektroniczny dostępny przez kolejne trzy miesiące :))

Anna

Warm Up podczas Międzynarodowego Festiwalu Dnia Jogi

Już 19 czerwca o godz. 11:00 poprowadzę warsztat aktywizujący  podczas Międzynarodowego Festiwalu Dnia Jogi.

Przyjść może każdy! Doświadczyć choćby przez chwilę czym jest Warm Up.

Spotkać ludzi, którzy poszukują czegoś dla siebie, albo zostać w swojej bańce i odnaleźć swój potencjał poprzez indywidualną pracę z ciałem i umysłem.

Na warsztacie podpowiem jak stosować Warm Up w self-coachingu i nie tylko.

Tutaj więcej informacji o Dniu na Polu Mokotowskim:

Międzynarodowy Festiwal Dnia Jogi

Warm Up

Jeśli nigdy nie słyszałeś o moim WARM UP’ie przeczytaj tekst poniżej:

W dzisiejszych czasach od każdego z nas oczekuje się, że będziemy w 100% gotowi do bycia kreatywnym, skupionym, skoncentrowanym i wydajnym pracownikiem. Niezależnie od tego, czy jesteś freelancerem, czy pracujesz na etacie – musisz spełniać standardy i być najlepszy. Często pracownikom firm, korporacji trudno jest funkcjonować w swoim środowisku zawodowym: znieść ciężką atmosferę pracy, sprostać wymaganiom menedżera czy utrzymywać pozytywne relacje ze współpracownikami. Doświadczają spadku efektywności a przez to i uczucia frustracji.

Na warsztacie doświadczysz Warm Up i nauczysz się paru łatwych metod na rozgrzanie i pozyskanie energii. Dowiesz się, jakie są proste narzędzia, które działają jak antidotum, gdy jesteś zmęczony pracą, wypalony, pozbawiony energii, sfrustrowany i gdy twoja wydajność zawodowa spada.

Przetestujesz na sobie metodę pracy z ciałem wykorzystywaną podczas sesji coachingowych, gdy u klienta pojawiają się momenty zmęczenia, po ćwiczeniach wymagających dużej kreatywności i skakania na głęboką wodę emocjonalno-intelektualną.

Ci, którzy doświadczyli Warm Up’u mówią tak:

http://annakerth.pl/warm-up/

Zapraszam Was serdecznie. Przychodźcie!!

Wywiad dla Babskiego Bluesa.

Podczas mojego pobytu w Lublinie, zaraz po przeprowadzonych warsztatach z Warm Up’u miałam przyjemność udzielić wywiadu dla portalu Babski Blues.

IMG_6426

Między innymi możecie przeczytać takie zdanie:

„Ta słabość, miękkość, łagodność okazała się być moją wielką siłą. A nie hardość, nieugiętość. I nagle całe moje życie się kompletnie przetransponowało.Bardzo lubię wywiady, które są rozmową, więc radość moja była podwójna. ” 

A oto pełen wywiad:  „Być na 100%”

Rozmowę przeprowadziła ze mną Dorota Pawelec.

I tutaj składam jej raz jeszcze wielkie podziękowania, że mnie odnalazła, przyszła na warsztaty a po nich chciała mi zadać parę pytań a przede wszystkim wysłuchać mojego zdania.

Miłej lektury!